
Ludzie biegali, krzyczeli, wszędzie panował popłoch. Jednak nie czułam żadnego zagrożenia. To było coś w rodzaju matrixa. Wszystko było takie nierealne. I ten wysyp ludzi przed Arkadią. Kilka tysięcy klientów i pracowników sklepów stało przez kilka godzin na dworze. I te sygnały wozów strażackich, mnóstwo policji, psów, nagle pojawiały się karetki pogotowia. Niesamowite przeżycie. Czułam się jakbym oglądała film w 3D.
Czas mijał niezwykle szybko. Gdy spojrzałam na zegarek po 10 minutach okazało się, że minęły 2 godziny. Ochroniarze tylko kazali się odsuwać jak najdalej budynku. Nie sądziłam, że kiedyś spotka mnie coś takiego. Teraz widzę, że człowiek nigdy nie jest do końca na wszystko przygotowany. W momencie, gdy kazano mi wybiec (nie wyjść!) z centrum, zamiast logicznie wziąć nogi za pas, stwierdziłam, że bez torebki i kurtki nie wyjdę i muszę udać się do szatni. Życie to nie film, więc na pewno, gdyby ten telefon nie był żartem, nie zdążyłabym wyjść z centrum, a za mną spektakularnie nie wybuchłby budynek. Głupota ludzka. Następnym razem będę mądrzejsza. Przecież mogłabym nie zdążyć.
Autor: Olga Nawrocka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz