Kocham staruszki w komunikacji
miejskiej. Naprawdę. Takich bezpośrednich kobiet ze świecą szukać
w Polsce. Nie dość, że same potrafią wywrzeć presję na młodych
ludziach, żeby ustąpiły im miejsca, to jeszcze krytykują każdego
kto znajduje się w autobusie bądź też w tramwaju.
Jadę wczoraj do pracy. Jest gorąco.
Bardzo! W taki upał ciężko wytrzymać w długich spodniach i
bluzce na krótki rękaw. Trudno więc dziwić się, że w taką
pogodę wybrałam zwiewną sukienkę. I to był mój błąd! Jak
tylko weszłam do tramwaju usłyszałam szepty starszych pań, że
taki strój nie przystoi panience! Jak rodzice mnie wychowali i jak
mogli dopuścić do czegoś takiego. Dekolt za duży, sukienka za
krótka. Aż się we mnie zagotowało! I tak było gorąco, ale teraz
czułam się jakbym była na Majorce.
Ale z drugiej strony ciężko się
dziwić. Co tym kobietom zostało w życiu? Tylko obgadywanie ludzi.
Może były zazdrosne, że już nie są młode i same muszą chodzić
w workach albo raziło je, że ktoś czuje się dobrze sam ze sobą.
Nie raz słyszy się, żeby nie
krytykować ludzi za ubiór. Nie powiem, często oceniam ludzi po
wyglądzie. Jak widzę jakiegoś kolesia z jakiejś subkultury od
razu mam zdanie na jego temat. Ale nigdy nie pomyślałam, że ktoś
może mnie zaszufladkować. A co gorsza krytykować, tym bardziej, że
ubieram się jak normalny, przeciętny człowiek.
W tramwaju czułam się jak na
odstrzale. Ale był też jeden miły akcent. Gdy wysiadłam,
mężczyzna, który stał niedaleko uśmiechnął się do mnie
szeroko i puścił oczko. Czyli jednak, nie ubrałam się tak źle :)
źródło zdjęcia: syrenka.blog.com
Autor: Olga Nawrocka