Kończąc studia, człowiek kończy pewien etap swojego życia.
Nagle nie liczą się imprezy, tylko to, żeby starczyło pieniędzy do końca
miesiąca. Zauważyłam po sobie, że idąc rano do pracy, wolę się wyspać, niż iść
ze znajomymi wieczorem do klubu. Zmiana życia
o 360 stopni.
Z czasem każdy dzień wygląda tak samo. 8 godzin pracy, obowiązki domowe, czasami
jakieś spotkanie ze znajomymi, może wieczorem jakaś książka albo film. Coraz
rzadziej w moim życiu dzieje się coś szalonego. Będą w weekend na imprezie
słuchałam opowieści chłopaka, który pracuje tylko po to, żeby podróżować.
Wszystkie pieniądze zarobione w ciągu roku, przeznacza na podróże. I to nie na
zwykłe wycieczki, ale szalone wyjazdy po świecie. Pakuje samochód i rusza w
nieznane. Pieniądze nie są dla niego ważne. Ma małe mieszkanko w Warszawie, ale
za granicą czuje się jak król. Zwiedził już praktycznie cały świat. Słuchałam
tych opowieści z otwartą buzią. Opowiadał o wszystkim z wielkim entuzjazmem, mówił, że żyje tylko po to, żeby zwiedzać,
leżeć na dzikich plażach i poznawać niesamowitych ludzi. Gdy zapytał się mnie o
moje doświadczenia, nie miałam dużo do powiedzenia. Mimo, że była kilka razy za
granicą, zawsze to były wycieczki zaplanowane z biurem turystycznym, gdzie
miałam wyznaczone miejsca zwiedzania, hotel z trzema gwiazdkami i duże plaże na
których jest bezpiecznie. Zero szaleństwa, zwykły wyjazd turystyczny.
Teraz mając pracę, uświadomiłam sobie, że pieniądze są po
to, żeby je wydawać i doznawać nowych rzeczy. Nie ma sensu marnować życia. Jest
tylko jedno, nie można żyć bezpiecznie. Zarabianie pieniędzy jest ważne, ale
nie najważniejsze. Gdy nie ma się zobowiązań finansowych, trzeba korzystać z
życia, póki jest czas. Jak nie teraz, to kiedy?
Źródło zdjęcia: swiatpodrozy.pl
Źródło zdjęcia:jatyononaono.blox.pl
Autor: Olga Nawrocka