czwartek, 30 września 2010

Wyć mi się chce!!!!!

Jesień, plucha, krótki dzień, wilgoć…. są podobno tacy którym to odpowiada. Ja tego nie znoszę, najchętniej bym nosa nie wysuwał na dwór. A tu praca, takie siakie zajęcia, ciągle ktoś coś chce, telefony dzwonią, wszyscy maja o coś pretensje, uwagi. Wyć się chce. Facet się ze mną umawia, nie przychodzi, nie dzwoni, nie informuje, dzień się rozpieprza.

A jak inni sobie z tym radzą, z tym to chyba nazywa się chandra? Oj, chyba nie najlepiej.
Ten co zmienia życie, cały w nerwach, inny cały czas rozdrażniony, opuchnięty (zapłakany?). Innych jakby brak, poukrywali się po kątach.


Jak najszybciej kończę zajęcia i idę się zwiększyć, może …………………. pomoże?????
R

środa, 29 września 2010

Oj kapitanie!

Ajaaj, szaro się robi i już przed siódmą światło wyłączają. Ja stanowczo protestuje, bo ja o tej siódmej akurat z psem wychodzę i potem drepczę godzinę po trawniku, żeby po psie sprzątnąć. Protestuję też, bo mi szybciej czas umyka i się śpiąca momentalnie robię.

A coraz więcej obowiązków na mnie spoczywa, bo odezwała się do mnie znajoma znajomej znajomej mojego znajomego znajomej, z prośbą o przygotowanie córki do matury. Ja oczywiście z ogromną chęcią, z nadzieją, że wprowadzę moją przyszłą maturzystkę w arkana wiedzy i pod koniec roku maturzystka krzyknie pod moim adresem mój kapitanie. Okazuje się jednak, że terroryzuję tyranizuję i za dużo pracy domowej zadaję więc na okrzyk nie mam co liczyć.

Czytałam dzisiaj artykuł w jednym z tygodników o szarych eminencjach rządzących Polską. I się okazuje że to wcale nie ci, których widzę na ekranie, Kalisz oskarżający Ziobro, czy Ziobro skaczący na Kalisza, ale osoby o których ja pierwszy raz w życiu słyszę. I tak narzekamy wszyscy na biedaków medialnych, a tu się okazuje, że tu całkiem kto inny winien tego, jakie Pan Prezes decyzje podejmuje.

Siadam do pracy, bo jak taki deszcz za oknem to moje biurko nagle bardziej przytulne się robi. I nagle mi się odechciewa wcześniej z pracy wychodzić by przejść się po naszych kochanych warszawskich ulicach. Czuję, że mi ta pogoda jeszcze dobrze zrobi i w tym miesiącu na premię zasłużę.

Em.

wtorek, 21 września 2010

No to już sie zaczyna......Napięcie.... i rodzą sie pytania?

Nie sadzilem ze to mnie dopadnie. W końcu czlowiek juz dorosly to nic nie powinno sie takiego wydarzyc, a jednak...coraz wiecej przygotowań do 2 pazdziernika i coraz wieksze napiecie czy dam rade, czy ona da radę ze mna wytrzymac.....przeciez kazdy ma jakiegos bzika.

Tak czy siak slowo sie rzeklo i czas na dopelnienie formalnosci w urzedzie stanu i po raz kolejny bede mężem:)

Synowie sie cieszą ze po raz pierwszy beda na slubie i weselu......tylko nie sadzili ze to bedzie slub i wesele ich Ojca:)

Ach życie:)

arka

poniedziałek, 20 września 2010

Świętoszki!!!!!!!!!!! W mordę ……….e

Świętoszki!!!!!!!!!!! W mordę ……….e
Troszeczkę z Kasią podowcipkowaliśmy sobie o różnych grach i zabawach dla dorosłych. Oczywiście gadaliśmy o tym na antenie a tu świętoszki z oburzeniem jak tak można na śniadanie słuchać, że ktoś się całuje w grze w butelkę. No …. jak w ogóle można się całować?
A się porobiło, jak zapowiedziałem piosenkę Daryl Hall & John Oates MINETER O! Boże telefony, maile??????? Chyba nas wywalą z tego radia. W katolickim kraju o całowaniu, Mineterach i innych dewiacjach. Zabierzcie ich z anteny to sodomici, zboczeńcy, dewianci……
PRZEPRASZAMY!!!!!!!! My już będziemy grzeczniejsi i skromniejsi - zagramy tylko w kółko i krzyżyk…………..

piątek, 10 września 2010

Zero jeden dla Wirusa

Wirus mnie dopadł. W pierwszej kolejności zaatakował moje migdałki. Krtań wycofała się do linii obrony, ale Wirus zmobilizował siły, przełamał barykady i zajął pozycję. Moje leukocyty szykują się do ataku.

Przeziębienie ma jednak swoje dobre strony. Choruję u mojej mami, bo ma przepyszne konfitury na ból gardła. Dostałam nawet taki dzwoneczek z kolekcji maminych dzwoneczków, po tym jak straciłam kompletnie głos i przyznaję się bez bicia, że bezwstydnie go nadużywam. I mi mama ryż z jabłkiem i cynamonem serwuje. Nie taki kupny z opakowania z samym E sto coś tam, tylko domowy. Leżę w łóżku, w idealnie wyprasowanej pościeli i czytam romansidła, bo jak się choruje to tylko romansidła do poduszki. Właśnie moja główna bohaterka „czuje, że jej ciało drga jak dobrze nastrojone skrzypce…” Jutro czeka na mnie lektura zatytułowana Doktor Perfekcjonista. Słowo daję. Taki tytuł.

Pamiętam jak chorowałam, gdy byłam jeszcze małym grzdylem. Wtedy najlepiej się chorowało, bo mama usprawiedliwienie pisała i problem z głowy. Hej ho, tydzień z cartoon network, komiksami, słodyczami a jak się zakombinuje to i bez mycia zębów. Tak to lubiłam, że wsadzałam termometr do gorącej herbaty i zbijałam do trzydziestu ośmiu. Jak się dobrze wycyrklowało to jeszcze klasówkę się ominęło. Jedyne co mnie dzisiaj ominęło to kawałek mojej pensji, którą mi obcięli z racji chorobowego.

Zagłębiam się w mojej lekturze, bo moja bohaterka właśnie wychodzi ze swojego buduaru na spotkanie i coś czuję, że będzie pikantnie.

Pozdrawiam wszystkich grypowiczów.

Em.

wtorek, 7 września 2010

Weż pigułkę...

....może powinienem jakos sobie to w telefonie ustawic, aby mi przypominal ze powinienem brac prochy bo jak nie..... to nie koniecznie bedę się dobrze czul.
Dzis w natloku spraw zapomnialem o nich i nie jest fajnie.... cisnienie i te wewnetrzne i te zewnetrzne rozwala mi głowe i oczy wychodzą mi na wierzch.

Nie jest dobrze......a lekarz mowil ze to ważne!!!!

Weż pigulkę!!!!!

Jaką? no najlepiej taką żebys sie czul szczesliwy i najlepiej zdrowy:)

ARKA

poniedziałek, 6 września 2010

To miłe :)

To mile jak slyszy się ze praca którą wykonujesz daje radosć ludziom.... no pod warunkiem ze akurat taką wykonujesz:)

Fajnie jest mieć swiadomoć tego, ze to cieszy innych, że daje im odrobinę radosci i że ogólnie to Fajnie:)że jestecie i że gracie tak milo:)

aaaaa "no i fajnie że bylicie na tym bemowskiem pikniku bo warto aby ludzie ktorzy siedzą najczesciej zamknieci w radiu mogli sie pokazać"

hm ja sam chyba za tym nie przepadam aby sie pokazywać szerszej publicznoci no jesli wymaga tego dobro calej radiowej grupy to i owszem ale bez nazwisk proszę..... no przynajmniej mojego nazwiska :)

ARKA

piątek, 3 września 2010

Hurt....ownia

Hurts- Wonderful Life, utwor uslyszlame nie dalej niz 2 tygodnie temu, chwile sie zastanawialem, czy ma sie pojawic w Radiu bemowo Fm, ale...pojawili sie panowie z wysp brytyjskich...
zawojowali moje uszy...a jak z waszymi?
wpadaja i kraza po glowie....
ciekawe kiedy bedzie szalenstwo na ich punkcie......BM

Proszek Omo i guma Turbo

Aj, jak fajnie wczoraj padało! Fajnie, bo nowe buty na deszcz kupiłam i takie długie jesienne rękawiczki do łokci a la Rita, więc niech sobie pada jeszcze miesiąc aż mi się buty nie znudzą. Teraz niestety gotują mi się w nich nogi, a słońce coraz śmielej zza chmur wychodzi. Zauważyłam, że mam mały problem z ubieraniem się stosownie do pogody…

Mam też chyba mały problem z głową. Nuda to na pewno mi nie grozi, ale bycie mną robi się powoli dość wyczerpujące. No bo ile można wymyślać sobie sytuację, co by było gdyby wybuchł pożar i odciął mi drogę ucieczki, czy gdybym skakała z tego jedynego okna w pokoju to czy połamałabym sobie nogi czy może stłukła głowę etc. Widocznie często można snuć takie apokaliptyczne wizje, bo mam już sprawdzone wszystkie wyjścia ewakuacyjne.

Byłam wczoraj na wernisażu. Wcześniej powinnam sobie przymusowo zafundować psychiatrę, bo sprawdziłam moje objawy w Internecie i słowo daję wychodzi na to, że mam schizofrenię paranoidalną – podobno z taką osobą bardzo ciężko się żyje, więc by się zgadzało z tym co powtarzają mi od szesnastego roku życiu moi rodzice. Z moimi rodzicami też bardzo ciężko się żyje, więc wychodzi na to, że u mnie ta schizofrenia jest dziedziczna. Zwłaszcza z mamą trudno mi się żyje, ponieważ moja matka jest prawdziwą królową etykiety. Za każdym razem jak chcę przekąsić kanapkę muszę rozkładać obrus i wystawiać świecznik. Chyba musimy umówić się na terapię rodzinną, może dostaniemy wtedy zniżkę.

Wracając do wernisażu i potrzeby ukulturalnienia się, potrzebę odczułam wczoraj, kiedy wysiadłam z autobusu. Jechałam z grupą nastolatek, które rozmawiały jakimś obcym dialektem. Po moich ostatnich przygodach z podenerwowanym kierowcą na WZ zrozumiałam tylko pojedyncze słowa. Wróciłam do Rzeczpospolitej, gdzie czytałam fascynujący artykuł o markach sprzed lat. Spojrzałam tęsknym wzrokiem na grupę młodzieży, bo ja już chyba jestem bardziej sprzed lat niż z tych lat, i tak jakoś ciężko mi się na duszy zrobiło. Mogę już mówić o nich młode pokolenie. Z drugiej strony ja za to wiem co to są wafelki kukuruku, proszek Omo reklamowany przez młodego Pawła Wilczaka i guma Turbo. Chociaż może lepiej nie przyznawać się do tego, co ja pamiętam.

A pamiętam jeszcze czasy licealne i lekcje matematyki z Panią Profesor Fałdą i tak się zastanawiam czy może gdybym ja bardziej na tych lekcjach Pani Fałdy uważała to wyrósłby ze mnie umysł ścisły i nie musiałabym się głowić jak interes założyć, tylko bym teraz w NASA pracowała. Z drugiej strony mi nawet dodawanie sprawia trudność i nie mam zielonego pojęcia, co to jest logarytm i różniczkowanie.

Wracając po raz trzeci do wernisażu… Wernisaż, że tak powiem wyśmienity, zwłaszcza te małe kanapeczki z pasztecikiem. Nawet smakowało mi z tym czymś, co dziwnie wyglądało i jeszcze dziwniej pachniało. Jak się szybko połknęło z zamkniętymi oczami i szybko winem popiło to nie czuć było tak bardzo smaku. Staję się powoli jak grono kustoszy, które idąc na otwarcie wystawy omawia w pierwszej kolejności kulinaria, ale ja niestety na tym zakończę, bo obawiam się że nie ma czego więcej omawiać.

Wczoraj minęło 85-lecie Polskiego Radia i z tej okazji uraczono nas na Zamku Królewskim fascynująco… nudną wystawą. Ja się pewnie na tym nie znam, ale wystawa o radio powinna chyba działać dźwiękiem na widza, ale nie… Pani Kurator wraz z Panem Plastykiem stwierdzili, że zdjęcia i nudne teksty długości książki telefonicznej, wszystko w oszałamiającym kolorze szarości, utrwali się bardziej w naszej pamięci. Swoją drogą człowiek się napracuje, a tu przychodzi młodzież i narzeka. Mam nadzieję, że jak Radio Bemowo będzie już miało te 85 lat to postawi na ultramarynę i pokaże światu jak się wystawy o radio robi.

Em.