piątek, 22 kwietnia 2011

Wesołych Świąt Wielkanocnych ;))



Źródło-krainafilcu.pl


Wielkanoc to najstarsze i najważniejsze święto chrześcijańskie upamiętniające zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, który został ukrzyżowany i umarł za nasze grzechy po to, byśmy mogli po śmierci żyć wiecznie w niebie.

Wielkanoc poprzedza Wielki Post, który trwa 40 dni.
Jego ostatni tydzień- tak zwany Wielki Tydzień- stanowi okres wspominania najważniejszych dla wiary chrześcijańskiej wydarzeń.
Ostatnie trzy doby tego tygodnia: Wielki Czwartek, Wielki Piątek, Wielka Sobota znane są jako Triduum Paschalne.
Wielki Czwartek to czas ustanowienia przez Chrystusa Eucharystii i sakramentu kapłaństwa.
Wielki Piątek czyli dzień śmierci Chrystusa.
Wielka Sobota zaś to czas żałoby po ukrzyżowanym Jezusie Chrystusie. Jest to dzień kiedy w Kościołach święci się pokarmy.


źródło- Wikimedia.pl

Święconka– nazwa pokarmów święconych w Wielką Sobotę w Kościołach katolickich Polski. Święcone oznacza również uroczyste śniadanie wielkanocne.

Pokarmy wchodzące w skład święconki:
-Jajka- symbol nowego życia
-Baranek wielkanocny z chorągiewką z napisem Alleluja- symbol zmartwychwstałego -Chrystusa
-Sól kuchenna- miała chronić przed zepsuciem
-Chleb
-Wędlina
-Chrzan, pieprz
-Ciasta


źródło- odliczamonety.pl

Niedziela Wielkanocna zaczyna okres najbardziej radosny dla wszystkich katolików. Zmartwychwstały Chrystus odkupiwszy nasze grzechy, umożliwia nam bowiem wieczne życie w raju.
Ten niezwykły niedzielny poranek zaczyna się Mszą rezurekcyjną. Potem wierni udają się do domów, by zasiąść do uroczystego śniadania.


źródło-przewozyregionalne.pl

Poniedziałek Wielkanocny czyli drugi dzień świąt Wielkanocy, zwany jest też Lanym Poniedziałkiem, czyli śmigusem dyngusem. W polskiej tradycji tego dnia polewa się dla żartów wodą inne osoby.
Polewanie wodą nawiązuje do dawnych praktyk pogańskich, łączących się z symbolicznym budzeniem się przyrody do życia i co rok odnawialnej zdolności ziemi do rodzenia.


źródło- varen.pl

Po takiej dawce wiedzy, którą większość z nas zna, należy zastanowić się czym dla nas- katolików, ale też i ludzi współczesnych są Święta Wielkanocne.
„Jestem Katolikiem”- tak mówi o sobie każdy wierzący. Co przez to rozumiemy- że chodzi do Kościoła, modli się, stara być moralnym i zgodnie z wyznacznikami swojej wiary przeżywa święta kościelne. Ale czy zawsze tak jest? Niestety nie!
Tak jak w większość dziedzin naszego życia, również w sferę religijną, wkradły się pośpiech i gonitwa za pracą, samorealizacją.
Człowiek współczesny nie ma czasu na to by rozmyślać o tym, co tak naprawdę się wokół niego dzieje. I tak na przykład, gdy zaczyna się post, ludzie tego nie zauważają. Nie zatrzymują się, po to by pomyśleć o swoim życiu, nie próbują żadnych wyrzeczeń, postu etycznego.
Takie zachowanie nie jest najlepsze. Powinno się je krytykować, a nie bronić tym, że wszystkiemu winne jest zapracowanie i bieg.
Współcześni katolicy nie w pełni wykorzystują więc okres Wielkiego Postu- nie rozmyślają o swoim życiu, nie kontemplują.
Co innego w święta. Wtedy nikt nie śpieszy się nigdzie. Ludzie leniwie spędzają czas przy stołach, jedzą, piją, spotykają się z rodziną, znajomymi. Ale to nie jest najważniejsze. Ludzie ponownie pamiętać o wartościach, tradycji, wierze i tej głębi, dzięki której obchodzimy Wielkanoc. Niestety coraz więcej osób o tym nie pamięta i w pewien sposób dewaluuje rozumienie tych pięknych Świątecznych Dni.



źrodło- wy-twórczość.pl

Musimy pamiętać o przyczynie Wielkanocy, a więc o tym, ze Chrystus umarł za nasze grzechy. Ważne jest też uświadomienie sobie, że Wielkanoc to nie tylko obżarstwo, śniadanie wielkanocne, lany poniedziałek, kolorowe pisanki, kurczaczki i inne dekoracje. Musimy pamiętać, że to dzięki Zmartwychwstaniu rozciąga się przed nami perspektywa wiecznego życia w niebie.
Święta Wielkanocne to czas radości. Niezapominajmy o ich sensie i przeżyjmy w sposób jak najbardziej wartościowy. Niech ten cały współczesny blichtr świąteczny, nadmiar dekoracji, pogoń za prezentami czy zakupy, nie przesłonią nam tego co najważniejsze.


źródło- klubviva.pl

Z okazji zbliżających się Świąt Wielkanocnych, życzymy dużo miłości, zdrowia, szczęścia oraz odpoczynku od natłoku zadań.


AUTOR: Małgorzata Górecka

piątek, 15 kwietnia 2011

FENOMEN PRZEZ KTÓRY CZŁOWIEK REALIZUJE SIEBIE JAKO OSOBA


źródło- RealEstate.pl

Wtorek! Jeden z gorszych dni w całym tygodniu. Zajęcia od 8 do 20, czyli zupełnie nieśmieszny plan stworzony przez … sama nie wiem, przez kogo.

Udało mi się przeżyć pierwsze trzy wykłady. Musze dodać, że był to naprawdę duży wysiłek dla mnie- osoby śpiącej po jakieś cztery godziny.

13.15, a więc nadchodził czas na wykład z filozofii. Ehh … te wszystkie byty i niebyty, substancje i przypadłości, teorie i antyteorie- chyba tego wszystkiego za dużo jak dla mnie. Stojąc przed salą zastanawiałam się o czym „ciekawym” dziś będziemy mówić. Prawdę powiedziawszy, to filozofia jest naprawdę bardzo interesująca, ale tylko wtedy, gdy człowiek jest wyspany i gotowy do przyswojenia nowej porcji wiedzy. Ja takiego stanu nie odczuwam jednak od dawna.
 
Pan profesor zjawił się oczywiście punktualnie. Powitał nas szczerym uśmiechem i powiedział, że będziemy się zajmować …  to może wyjaśnię później. Chcę tylko już na początku stwierdzić, że ten wykład był najlepszym wykładem jaki kiedykolwiek słyszałam. Dał dużo do myślenia. Zainspirował mnie również do napisania tego bloga.


źródło- gg.pl

„Fenomen, przez który człowiek realizuje siebie jako osoba.”
Kiedy usłyszałam te słowa, od razu pomyślałam, że ten temat nie będzie miał nic wspólnego z zawiłymi teoriami na temat bytów itd.
Naszym tematem przewodnim miała być MIŁOŚĆ.
Temat rzeka. Kto dziś wie czym jest miłość?
W dzisiejszym pędzącym świecie (gdzie nie ma miejsca na zatrzymanie się, chwilę kontemplacji, gdzie brakuje nam czasu na spotkanie się z przyjaciółmi, bo natłok zajęć i obowiązków zwyczajnie na to nie pozwala) niektóre wartości uległy zmianie. Co więcej- trzeba to głośno powiedzieć- niektóre ważne, najważniejsze wartości uległy dewaluacji i albo zostały tak bardzo zniekształcone, albo po prostu przestały istnieć.
Kto więc w dzisiejszym świecie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie- czym jest miłość? Coraz częściej myślałam, że nikt. Teraz wiem, że są jeszcze ludzie, którzy wiedzą naprawdę dużo. Takim kimś okazał się mój profesor od filozofii.


źródło- Bravo.pl

Zaczął bardzo niepozornie. Stwierdził, że między bytami (eh te byty) jakim są ludzie istnieją zależności- związki. Wynikają one z realności osób.
Następnie powiedział, że jedną z takich relacji osobowych jest miłość. Mieliśmy się zająć prawdziwa miłością i uzmysłowić sobie czym ona jest, odwołując się do filozoficznej wizji miłości, którą przedstawiali: Platon i Arystoteles. Od razu pomyślałam, że profesor skieruje tok rozumowania na Boga i że powie że to On jest jedynym i prawdziwym źródłem miłość.
Moje zdziwienie było jednak ogromne.
Oto niektóre z na prawdę twórczych i mądrych tez, jakie udało mi się zapamiętać.
 
Czym różni się miłość od przyjaźni?
Miłość tym różni się od przyjaźni, że w PRZYJAŹNI spotkanie nas raduje, a rozstanie nie smuci.
W przypadku miłości- spotkanie nas raduje, a rozstanie jest powodem do przeżywania smutku, a nawet rozpaczy.
 
Miłość pozwala nam rozumieć prawdę, dobro i piękno.

Miłość to największy dostatek, bo spotkanie z druga osobą, to jakby spotkanie ze wszystkim, spotkanie z całym światem, z kosmosem.


źródło- fotogalerie.pl

Profesor wymienił typy miłości:
Pożądliwa, czyli oparta na dążeniu do przyjemności, takich jakie „ja” lubię, a więc jest to miłość egoistyczna, interesowna, nie prowadząca do rozwoju.

Życzliwa, czyli miłość która stawia na dobro drugiej osoby, bezinteresowna, ale uzależniona od wzajemności.

Przyjacielska, czyli prawdziwa miłość. Uczucie wtedy skierowane na drugą osobę i ze względu na nią. Tu pojawiło się mądre zdanie: „Bo kiedy kochasz nawet na siebie zaczynasz patrzeć przez spojrzenie ukochanej osoby.” oraz „Miłość jest drogą i szkołą doskonalenia siebie. To patrzenie dwóch osób w tym samym kierunku


źródło- pinger.pl

Jestem pewna że lekcja podobał się wszystkim i zaciekawiła niejedną osobę. To nie zdarza się często, ale na sali notowali niemalże wszyscy. A to zaciekawienie… hmmm tam trzeba było być, to trzeba było zobaczyć i usłyszeć.
 
Zajęcia okazały się naprawdę bardzo interesujące i intrygujące. Profesor zburzył przekonanie o cielesności i fizyczności miłości. Pokazał, że miłość to coś więcej niż fascynacja i namiętność, ale zaznaczył, że uczucie to nie wyklucz ani owej fascynacji, ani namiętności. Jak wszędzie zaś ważny jest ten „złoty środek”, ta niesamowita umiejętność połączenia obu sfer- a więc i cielesności i duchowości- by osiągną prawdziwą, romantyczną, ale i przyjacielską, doskonałą miłość … która przecież gdzieś istnieje.


źródło- IstockPhoto.pl

Jestem pewna, że nie udało mi się w pełni pokazać tego, co zainteresowało mnie na tym wykładzie. Jednak daru opowiadania profesora nie zastąpi nic.
 
Panie profesorze, proszę TAK TRZYMAĆ dalej ;)

Autor: Małgorzata Górecka


 

piątek, 8 kwietnia 2011

PAMIĘTAJMY ...



źródło zdjęcia: cieśliński.pl

10 kwietnia 2010 roku - godz. 8:56:06 czasu środkowoeuropejskiego … wtedy jeszcze nikt nie wiedział co wydarzyło się tam- pod Smoleńskiem.

Około 9 zaczęły docierać informacje o tym, że samolot prezydencki Tupolew Tu-154 M, który leciał do Smoleńska na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, miał wypadek. Niedługo potem zamarła nie tylko Polska, zamarł bowiem cały świat.

Wszystko było już jasne- prezydent Rzeczpospolitej Polski Lech Kaczyński z małżonką- Marią Kaczyńską, ostatni prezydent RP na uchodźstwie- Ryszard Kaczorowski, wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, grupa parlamentarzystów, dowódcy wszystkich rodzajów Sił Zbrojnych RP, pracownicy Kancelarii Prezydenta, duchowni, przedstawiciele ministerstw, instytucji państwowych, organizacji kombatanckich i społecznych oraz osoby towarzyszące, jak też piloci, i obsługa pokładu- wszyscy- 96 osób zginęło.


źródło zdjęcia: pppi.pl

Polska delegacja leci do Smoleńska, by oddać cześć Polakom, którzy w bestialski sposób zostali zamordowani przez funkcjonariuszy NKWD wiosną 1940 roku. Dochodzi jednak do strasznej tragedii- giną wszyscy. Katyń się powtarza. Jaka jest pierwsza reakcja? Społeczeństwo zastanawiając się, kto jest odpowiedzialny za tę tragedię, a nawet obwinia Rosjan. Podobną ocenę formułuje partia Prawo i Sprawiedliwość, która przez długi czas podtrzymuje tę hipotezę. Dodatkowym elementem, dla którego Polacy tak negatywnie odnoszą się do Rosjan jest fakt, iż nie oddali oni pełnych informacji z czarnych skrzynek, co dodatkowo wzbudza podejrzenia w ramach kompetencji ich działania. Niestety- do dziś nie znamy przyczyn katastrofy. Jak to skomentować, kogo obwiniać? Odpowiedzi jak nie było, tak nie ma …

Jaka była pierwsza reakcja społeczeństwa na tę tragedię?

Głęboki żal, smutek. Słowa nie są w stanie w pełni opisać stanu emocjonalnego ludzi. Łzy cisnęły się z oczu chyba każdemu. Oto bowiem zginęli niewinni, niewinni a przy tym tak doskonali. Zginęła polska elita polityczna, straciliśmy prezydenta …
Tak na prawdę to wszystko wydawało się niemożliwe, nierealne. Taki jeden wielki koszmar, z którego nie mogliśmy się wybudzić.
W takiej sytuacji nikt nie ukrywał łez. Na ulicach Warszawy, jak i innych miast pojawiali się ludzie, którzy masowo ustawiali znicze i kwiaty tworząc swoiste ołtarzyki poświęcone ofiarom tragedii.
Swojego smutku nie kryli politycy. Co musieli czuć działacze Prawa i Sprawiedliwości, których ta tragedia dotknęła najbardziej? Co czuł Jarosław Kaczyński, który stracił brata bliźniaka, a więc w pewnym sensie część samego siebie? Tego nikt z nas nie jest w stanie sobie wyobrazić. Uczucia, które wtedy miotały sercami tych ludzi nie sposób jest opisać.
Nawet wrogowie Prawa i Sprawiedliwości nie umieli powstrzymać wzruszenia.
Otrzymywaliśmy wyrazy szacunku i szczere kondolencje od przedstawicieli państw z całego świata.
W trudnej sytuacji znaleźli się też dziennikarze, na których spoczywał bardzo trudny obowiązek, obowiązek ich misji, czyli informowania społeczeństwa. Naturalną reakcją były więc łzy, niespodziewane załamania głosu nawet u najbardziej doświadczonych prezenterów radiowych czy telewizyjnych.
Minuty ciszy, księgi kondolencyjne, wieńce, kwiaty, znicze, czarne wstęgi- żałoba narodowa.


źródło zdjęcia: fotogalerie.pl

Wielka tragedia, tragedia, która wstrząsnęła wszystkimi, na pewien czas zmieniła coś w mentalności Polaków. Nagle staliśmy się jednością. Platforma Obywatelska, która nigdy nie kryła swojej niechęci do Prawa i Sprawiedliwości, jak też do prezydenta Lecha Kaczyńskiego nagle zmieniła swoje postępowanie. Media, które tak często ośmieszały parę prezydencką tak samo nagle zaczęły przedstawiać ich jako wspaniałych ludzi, pełnych zasad etycznych, dbających o Polskę i Polaków.
Wtedy też zapanowała swoista moda na wielkie obietnice. Premier Donald Tusk obiecywał poprawie stosunków między tymi dwiema opozycyjnymi partiami. Śmierć prezydenta miała stać się przyczyną powszechnej jedności zarówno społecznej, jak i politycznej.

Tak częste używanie przeze mnie przyimka „nagle” nie jest tu pomyłką, czy błędem składniowym. „Nagle” … nagle mieliśmy się zmienić. Niestety bardzo szybko przekonaliśmy się, że te wszystkie obietnice nie sprowadziły się.
Nie trzeba tu wspominać o przenoszeniu krzyża spod Pałacu Prezydenckiego lub o kampanii wyborczej, która posługiwała się tragedią smoleńską jak kartą przetargową. Wydarzenie to, choć nie powinno, stało się przyczyną do walki na arenie politycznej między dwoma, rywalizującymi obozami. Zostało wykorzystane jako element walki między PiS-em i PO. Tuż po tym jak doszło do tragedii polscy polityce obiecywali sobie, że zakończą walki między sobą. I jak to zwykle bywa, obietnice, choć szczytne, nie sprawdziły się wcale. Walka jak trwała, tak trwa i trwać zapewne będzie jeszcze bardzo długo. Czy tak powinno być? Chyba nie potrzeba tu odpowiedzi. Uważam, że to co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 roku było pewnym znakiem i przestrogą dla nas. Co z tym zrobimy? Miejmy nadzieję, że zakończymy te ciągłe kłótnie i waśnie przez wzgląd na naszych tragicznie zmarłych rodaków.



żródło zdjęcia: wirtualne krzyszkowice.eu

Ale dziś nie o tym chcemy myśleć, bo nie ma do czego wracać.
Dziś najważniejsi są Ci, którzy odeszli.
Chciejmy ich zapamiętać takich, jakimi są.
„Są”- to nie jest kolejny błąd w użyciu odpowiedniego czasu. Mimo upływu roku od tej tragedii trudno jest mi mówić o tych wspaniałych ludziach w czasie przeszłym.
Zapamiętajmy ich więc jako doskonałych polityków, ludzi etycznych, wzorowych Polaków, Polaków, którzy poświęcili swoje życie dla ojczyzny.

AUTOR: Małgorzata Górecka

czwartek, 7 kwietnia 2011

SAMOTNIK


(zdjęcie: plfoto.pl)

Najlepiej rozmawia mi się ze sobą, no dobra – mówi. Mogę wtedy powiedzieć wszystko bez żadnych konsekwencji. Mogę mówić rzeczy, o których tylko ja wiem. Mogę zwymyślać tych, którzy mnie wkurzają. Czy to choroba? Jeśli, tak to wszyscy jesteśmy chorzy.

Dużo nas na świecie. Miliard Chińczyków siedzących codziennie nad miską ryżu oraz pozostałe pięć miliardów ludzi tworzy dziś świat. Mieszkają w wielkich miastach, przepełnionych nadmiarem samochodów i śmieci. Mijają w ciągu dnia masę osób na ulicy, w pracy. Żyją w wielkim ludzkim mrowisku gdzie w każdym miejscu widzą człowieka, a pomimo to czują się samotni. To samotni rozmówcy typ samotnika, który nie ma się do kogo odezwać. Stale poszukujący rozmowy, nieważne z kim i na jaki temat, musi się po prostu wygadać.


Siedzisz na przystanku, a tu nie wiadomo skąd przychodzi starsza pani i zaczyna mówić o wszystkim. Nawet nie musisz się odzywać, wystarczy, że pokiwasz parę razy głową dla potwierdzenia jej zdania, a ona zadowolona podziękuje Ci za rozmowę (to był jej monolog). Kiedyś należałem do katolickiej sekty. Na koniec każdych rekolekcji mieliśmy za zadanie, porozmawiać z mieszkańcami miejscowości, w której mieszkaliśmy, o Bogu. Trafiłem z koleżanką do pewnego mężczyzny, wdowiec, trójka dorosłych dzieci daleko od ojca. Mówił do nas przez dwie godziny. Kiedy próbowaliśmy mu przerwać i grzecznie się pożegnać on coraz bardziej nawijał. Był zadowolony, że ktoś do niego przyszedł porozmawiać, chciał zatrzymać nas jak najdłużej, aby się wygadać do końca. Prawdziwy samotnik rozmówca. Babcie i dziadków osamotniło życie zabierając
im najbliższych. Ale my szukamy przykładu ludzi, którzy zostali sami na świecie na własne życzenie, ponieważ zajęci karierą nie stożyli bliższej relacji z drugim człowiekiem. Niemcy parę lat temu mieli duży problem z korkami na autostradach. Przyczyna okazała się niewiarygodna – odkryto, że kierowcy nasłuchują w radiu wiadomości o wypadkach, aby pojechać w to miejsce i porozmawiać z gapiami. Za to w Polsce plagą są telefony na pogotowie, z prośbą o rozmowę nie o pomoc. Większości ludzi samotność kojarzy się raczej z brakiem dziewczyny lub chłopaka. Mamy wielu znajomych, ale nie mamy osoby do zwierzeń. Znajdę sobie dziewczynę, będę ja lubił tak naprawdę nie za to, kim jest, ale za to, że mnie słucha, że mogę się do niej przytulić. Ja też będę jej słuchał, ale kiedy się wystarczająco siebie nasłuchamy szybko przyjdzie rozstanie, ponieważ to nie była fascynacja drugą osobą tylko wypełnienie samotności.

Samotność bez dziewczyny, ale ze stałym kontaktem z ludźmi wcale nie jest zła. Człowiek ma wtedy czas, aby pobyć ze sobą, poznać swoje myśli, dowiedzieć się kim jest.
Ogólnie rzecz biorąc, wchodzi do głowy i patrzy co w niej ma. Nigdy nie chcieliście być sami, z dala od świata, po prostu siąść, patrzeć w niebo i zapomnieć o wszystkim?

Samotność to nie zawsze udręka, w niej też można znaleźć coś dobrego. Jednak trzeba zadbać, żeby na starte lata mieć się do kogo odezwać, nie tylko praca i kasa. Dużo ludzi teraz o tym zapomina i później żałują, że nie potrafili z takim samym wysiłkiem zadbać o swoje życie prywatne co o zawodowe.

Łukasz Kostrubiec