sobota, 18 lutego 2012

Walentynki


Obchodzicie? Ci z Was, co mają stałych partnerów pewnie tak. Kolacja, kino, kwiaty, prezenty... Pewnie miło spędziliście ten czas. Ja to widzę trochę z innej perspektywy. Przez cały dzień po mieście krążą pary trzymając się za ręce, kobiety chodzą z kwiatami. Nie rozumiem dlaczego akurat ten dzień jest taki ważny? Drugą osobę kocha się przecież przez cały rok. Przez takie amerykańskie święta nie mogę iść do kina ze znajomymi, bo wszystko jest zarezerwowane. Wszędzie robione są imprezy dla singli, żeby nie było im smutno, że są sami. Nikt nie może tego dnia zostać w domu. A niby czemu? Nie mogę iść z koleżanką na spacer, bo ona ma inne plany. Nie mogę iść z kolegą na piwo, bo głupio spotkać się w Walentynki.

źródło zdjęcia:onephoto.net

Większość moich znajomych roztacza aurę miłości. Od większości dostaję lizaczki w kształcie serca, albo walentynki. Po co? Nie mam potrzeby dostawać słodyczy od kogoś, komu może dwa razy w życiu powiedziałam cześć. Idąc do centrum handlowego muszę liczyć się, że wszędzie będą porozwieszane serduszka, a w sklepach będą kolejki. Mam do tego wszystkiego bardzo pragmatyczne podejście. Trochę za dużo tego wszystkiego. Ale jak większość ludzi poddałam się temu świętu. Kupiłam kartki swoim znajomym. Wieczorem poszłam na imprezę. W ciągu dnia uśmiechałam się do ludzi na ulicy i nie brali mnie za wariatkę, tylko odwzajemniali uśmiech. I tak mogłoby być codziennie, a nie tylko raz do roku.

Autor: Olga Nawrocka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz